Czyli o dwóch takich, co ukradli media społecznościowe marketingiem przez osmozę. Bzdura, która wirusowo krąży po Internecie. Dokładnie chodzi o nietypową nazwę wydarzenia, które pojawiło się w repertuarze szkoleniowym osób, które na co dzień zajmują się zupełnie czym innym.
Zanim pokażę, o co chodzi z marketingiem przez zgniłą rybę, musimy wyjaśnić sobie w prosty sposób kluczowe dla tego wpisu definicje.
Nietypowa nazwa wydarzenia: Marketing przez osmozę.
Marketing – dostarczenie właściwego produktu, właściwym odbiorcom, we właściwym czasie i we właściwy sposób.
Osmoza – bezwładny przepływ substancji mniej stężonej do bardziej stężonej. Czyli nasycenie. Np. Gdy pozostawimy śliwkę w wodzie, osmoza spowoduje, że cząsteczki wody poprzez skórkę wnikają do wnętrza, powodując zwiększanie objętości owocu.
Pojawiło się dwóch takich trenerów motywacyjnych, którzy stwierdzili, że zaczną nauczać innych, jak nasycać marketing.
Nie będę wymieniał ich nazwisk, ani żadnych nazw, które sugerują, o kogo chodzi. To główne założenie marketingu przez zgniłą rybę, dlatego mam nadzieję, że wystarczy lektura tego, krótkiego artykułu. Nie ważne, co mówią, ważne, żeby nazwiska nie przekręcali.
Najsłynniejszym przykładem tego rodzaju marketingu w historii świata starożytnego był…
Herostrates czyli szewc z Efezu – państwa znajdującego się niegdyś w Azji Mniejszej. Jego celem było zdobycie wiecznej sławy. Osiągnął to w bardzo nietypowy sposób.
Podpalił słynną świątynię Artemidy Efeskiej. Za karę skazano go na śmierć, a imię jego miało być wymazanie ze wszystkich możliwych rejestrów. Historycy mieli zakaz wspominania o nim. A zakazy są po to by…
Pojawiła się jednak postać, która złamała te zakazy i wyłamał się ze zmowy milczenia – Teopomp. W ten sposób przyczynił się do unieśmiertelnienia Herostratesa, który stał się symbolem człowieka zdobywającego sławę poprzez niecny czyn.
Jest sensacja, to się dzieje
Poruszone zostały emocje. Jedna chwytliwa nazwa spowodowała dosłownie lawinową reakcję ludzi z branży marketingowej, którzy na potęgę udostępniają informację o szkoleniu. Organizatorom tego tworu nigdy nie udałoby się dotrzeć do tak dużego audytorium. Kolejne komentarze na profilach tylko zwiększają ich zasięg oddziaływania.
Branżowcy wiedzą, że to tylko kicz, natomiast część osób, która nie ma pojęcia, o co chodzi…
…z ciekawości kliknie. Z ciekawości przeczyta. Z ciekawości sprawdzi w kalendarzu, czy ma wolny termin. „Co mam do stracenia, spróbuję.” I tak interes się kręci. Myślę, że „branżowcy” zrobili im dobry uczynek. Dzięki temu, organizatorzy tego wydarzenia, otrzymali w prezencie spory ruch na strony internetowe, którego zupełnie się nie spodziewali.
Z marketingiem przez zgniłą rybę chodzi o skandal. Podobnie jak z Faktem. Nikt nie czyta. Każdy ma znajomego, który czyta. Jak się okazuje to najpopularniejszy polski dziennik, który sprzedaje się w nakładzie 300 tys. sztuk. [maj 2015: 305 990 egz.]
Psy szczekają. Organizatorzy się cieszą, a karawana jedzie dalej. Znacie jakieś inne przykłady, w których rozgłos otrzymało coś zupełnie bezwartościowego?
P.S. Ciekawe, o ile wzrosła liczba wpisów zawierających frazę „osmoza”. Ciekawe, czy ktoś z organizatorów to już monitoruje. Takich informacji może udzielić jedynie Michał Sadowski.